Druga wojna światowa była jednym z najgorszych i najbardziej wstydliwych dla ludzi momentów rozwoju cywilizacji. Fabryki śmierci, łagry, śmierć milionów żołnierzy, bez względu na to, po jakiej stronie walczyli, czy pierwsze użycie broni nuklearnej w historii ludzkości – to wszystko wydarzyło się w ciągu zaledwie sześciu lat. Na szczęście te mroczne i brutalne czasy są już historią, która interesuje wiele osób. Po sukcesie dwóch książek – „Tatuażysta z Auschwitz” oraz „Podróż Cilki” – Heather Morris kończy trylogię opowiadającą o ofiarach tamtych czasów powieścią „Trzy siostry”, którą w Polsce w przekładzie Kai Gucio wydało wydawnictwo Marginesy.
Cibi, Livi i Magda jako małe dziewczynki składają przysięgę zarówno sobie, jak i swojemu ojcu, że zawsze będą razem – bez względu na okoliczności oraz przeciwności losu, a ten, choć same bohaterki nie mogły jeszcze tego wiedzieć, będzie rzucał im pod nogi nie pojedyncze kłody, ale cały las. W trakcie ich okresu dojrzewania i wchodzenia w dorosłość rozpoczyna się wojna, która obejmuje również ich rodzinną Słowację.
Wszystkie trzy trafiają do piekła na ziemi, którym była ziemia w pobliżu miasta Oświęcim. Obozowa rzeczywistość sprawia, że chociaż wcześniej zostały rozdzielone, odnajdują się ponownie w Auschwitz, gdzie przypomniawszy sobie o obietnicy złożonej przed laty, składają kolejną – że wszystkie trzy przeżyją. Heather Morris prowadzi czytelnika przez kolejne etapy ich życia – marsz śmierci, powrót do nowego, komunistycznego ładu oraz ucieczkę do Izraela. Jest to opowieść, która potrafi wywołać w czytelniku bardzo wiele skrajnych emocji – od śmiechu (który mimo bardzo ponurego tła też się tu pojawia), przez wściekłość, po dojmujący smutek.